2 maja 2025
Ks. Studenski: spojrzeć na papieża Franciszka przez pryzmat jego wiary, prostoty i miłości do Boga i ludzi
Refleksją nad osobą i duchowym dziedzictwem zmarłego papieża Franciszka dzieli się ks. Marek Studenski w medytacji na 3. Niedzielę Wielkanocną, 4 maja 2025 r. Koncentruje się ona wokół spotkania apostoła Piotra ze Zmartwychwstałym Jezusem, opisanego w Ewangelii. Ks. Marek porównuje gorliwość Piotra, który rzuca się wpław, by jak najszybciej być z Jezusem, do miłości i zaufania, jakie charakteryzowały życie i pontyfikat papieża Franciszka.
Jak zauważa, niedzielna Ewangelia ukazuje głęboko intymne spotkanie Zmartwychwstałego z uczniami. Piotr, widząc Jezusa na brzegu, nie czeka – wyskakuje z łodzi i płynie do Mistrza. Zmartwychwstały Pan przygotowuje śniadanie na węgielkach, tworząc niezwykłą, rodzinną atmosferę.
Zdaniem ks. Marka, w kontekście śmierci papieża Franciszka trudno nie odczytać w tej scenie znaków czasu. – Piotr był zakochany w Jezusie. Papież Franciszek – także. A jednak pokazano go często w krzywym zwierciadle mediów – jak w wesołym miasteczku, gdzie rzeczywisty obraz zostaje zniekształcony – przyznaje.
Zauważa, że mało kto wspomina o wydarzeniu, które zaważyło na całym życiu młodego Jorge Mario Bergoglia. 21 września – w pierwszy dzień wiosny w Argentynie, Dzień Wagarowicza – wszedł do kościoła, gdzie niespodziewanie spotkał spowiednika. Po tej spowiedzi doznał pokoju i przekonania, że Bóg czekał na niego z miłością. Już wtedy wiedział, że zostanie księdzem.
Ks. Studenski przypomina, że Franciszek był papieżem głęboko maryjnym. Oddał swój pontyfikat Matce Bożej z bazyliki Santa Maria Maggiore, którą odwiedził ponad 160 razy. Tam też zapragnął mieć swój grób – przy Matce. Powiedział, że Matka Boża objawiła mu to we śnie: „Już czas, byś przygotował sobie grób”.
Zwraca także uwagę, że Franciszek wprowadził św. Józefa do wszystkich modlitw eucharystycznych i mówił o nim z wielką czułością. Miał figurkę śpiącego Józefa, pod którą wkładał karteczki z prośbami – i spał spokojnie, bo „Józef czuwa”. Brał tę figurkę na wszystkie pielgrzymki.
– Franciszek beatyfikował 942 osoby – najwięcej w historii. Wprowadził nowy tytuł do kanonizacji – ofiara z miłości do bliźniego z motywów ewangelicznych. Dzięki temu beatyfikowano rodzinę Ulmów – zwykłych, pobożnych katolików, którzy zginęli, ratując Żydów. To otworzyło drogę także dla kobiet, które, będąc w ciąży, odmówiły chemioterapii, by nie zabić dziecka. Zmarły, ale ich heroiczna miłość stała się świadectwem Ewangelii – podsumowuje ks. Marek i zaznacza, że dziennikarze w większości przemilczeli te fakty.
– To, że dziennikarze przedstawiają papieża w fałszywym zwierciadle, jest jasne. Oni piszą o tym, co jest zgodne z ich ideologiami, a resztę pomijają. Papież Franciszek był np. człowiekiem niesamowicie skromnym. Ostatnio Guido Marini, ceremoniarz papieski, powiedział, że kiedy na placu św. Piotra była figura Matki Bożej Fatimskiej, Ojciec Święty miał ofiarować Matce Bożej różaniec. I w ostatniej chwili przestraszył się troszkę Guido Marini, bo zobaczył, że różaniec jest ze szczerego złota. A papież Franciszek był bardzo skromny i delikatnie powiedział: Ojcze Święty, ale tu przygotowali różaniec ze złota. Bał się jego reakcji. A wtedy papież odpowiedział: Księże, przy Matce Najświętszej nie ma miejsca na wyrachowanie – i dał jej ten różaniec. Dlaczego nasi dziennikarze katoliccy, dlaczego rzecznicy prasowi nie potrafili tego wyakcentować? To, że dziennikarze lewicowi przedstawiają papieża po swojemu, w krzywym zwierciadle – to nie dziwi. Ale zabrakło siły przebicia naszych dziennikarzy, by pokazać ten pontyfikat w pełnym świetle – konstatuje.
Zachęca na koniec, by patrzeć na papieża i jego pontyfikat całościowo i sprawiedliwie – nie przez zniekształcone zwierciadło opinii medialnych, lecz przez pryzmat jego wiary, prostoty i miłości do Boga i ludzi.